A TOUR OF THE CONCRETE JUNGLE EU/UK – BAD OMENS, GHØSTKID, OXYMORRONS, 10.02.2023, PALLADIUM, WARSZAWA

English-Polish mixed version for my little private social experiment.

Wersja polsko-angielska mieszana gwoli przeprowadzenia eksperymentu społecznego.

Let’s get down to business.

Przejdźmy do rzeczy.

 
OXYMORRONS

Nearly full house just before Oxymorrons entered the stage // Niemal pełna sala tuż przed wejściem na scenę Oxymorrons

An alternative act from NYC, Oxymorrons are fearless, bold, and fun. They make music that’s a banger hybrid of a few different genres, including rock, punk, and hip-hop/rap influences. Their lyrics are made of deep thinking, witty lines, smart metaphors, and catchy parts ideal for sing-alongs. Perfect mix.

Oxymorrons, alternatywny skład z Nowego Jorku, jest nieustraszony, odważny i zabawny. Tworzą muzykę będącą hybrydą rocka, punka i hip-hopu/rapu. Ich teksty zawierają głębokie przemyślenia, dowcipne wersy, inteligentne metafory i chwytliwe fragmenty idealne do sing-alongów na żywo. Mieszanka idealna.


Confession: I WHOLEHEARTEDLY ADORE THESE GUYS. It was love at the first sight. Or, maybe more precisely – first listen. Their energy on stage is truly unmatched, the music consists of bangers only, and yet their lyrics are poles apart from being hollow. Deep respect. I need their headline tour ASAP so that the boys can play some full-length sets. Seriously.

Wyznanie: Z CAŁEGO SERCA UWIELBIAM TYCH PANÓW. To była miłość od pierwszego wejrzenia. A może raczej pierwszego słyszenia. Ich energia na scenie jest niezrównana, grają wyłącznie bangery, a do tego ich teksty nie wieja pustka. Głęboki szacunek. Potrzebuję ich headline trasy ASAP, żeby chłopaki mogli grać pełnowymiarowe sety. Serio.

The band-crowd interactions during their show were on a whole another level. If you walked in with no idea they were the opening act, you would have never guessed it right. Warming up the audience takes them literally half of a song, tops (actually confirmed during the second show I’ve seen days later). The sing-along before Melanin Punk started, as well as clapping and cheering, was as loud as during the Bad Omens’ set!

Interakcje między zespołem a tłumem podczas ich występu były na iście kosmicznym poziomie. Gdybyś weszła/wszedł na koncert nie mając pojęcia, że są supportem, nigdy byś nie zgadł(a). Rozgrzanie publiczności zajmuje im dosłownie pół piosenki, i to w porywach (co potwierdziło się podczas ich drugiego koncertu, który widziałam kilka dni później). Sing-alongi przed rozpoczęciem Melanin Punk, klaskanie i wiwaty były tak głośne, jak podczas setu Bad Omens!


We had a very special moment, too, when Oxymorrons asked to light the house up just before Justice, saying “cause you see, how the music business works is bands don’t control anything. Fans control everything. Not bands, not labels, not corporations. You guys! Bands like us, Bad Omens, Ghøstkid, we go nowhere without you guys, and we love you guys.” Such a beautiful and truthful message!

Tuż przed Justice, Oxymorrons poprosili o wyciągnięcie latarek, mówiąc „Bo widzicie, biznes muzyczny działa tak, że zespoły nie kontrolują niczego. Fani kontrolują wszystko. Nie zespoły, nie wytwórnie, nie korporacje. Wy! Zespoły takie jak my, Bad Omens, Ghøstkid, bez was nigdzie się nie ruszymy i kochamy was.” Piękny i prawdziwy przekaz, totalnie poruszający moment.

Considering many people have heard them for the very first time, what they did to the audience during their show is an achievement to be proud of. Oxymorrons take no prisoners while making everyone have the time of their lives. Plus, they’re sweethearts and hang out at the merch table after the show, talking, smiling, and taking pics with the people. 2 R’S, NOT ONE!

Biorąc pod uwagę, że wiele osób słyszało ich po raz pierwszy, to, co zrobili z publicznością podczas swojego koncertu jest osiągnięciem, z którego można być naprawdę dumnym. Oxymorrons nie biorą jeńców, sprawiając, że wszyscy wyśmienicie się bawią. Przy okazji, są najbardziej uroczymi ludźmi ever i po koncercie wychodzą porozmawiać z ludźmi, pożartować i porobić fotki. 2 R’S, NOT ONE!

Setlist(a):

  1. Green Vision
  2. Enemy
  3. Django
  4. Melanin Punk (New)
  5. Look Alive (New)
  6. Justice

GHØSTKID

If you’ve ever wondered what did Sebastian “Sushi” Biesler do after he left Eskimo Callboy in 2020, he started a new, darker-sounding project, Ghøstkid. I can’t even start about how imaginative, gothy, sometimes Lynch-y (YØU & I), and sometimes even post-apocalyptic (SUPERNØVA) their music videos are. And the music itself, too. Like Marilyn Manson and an emo rapper had a kid who has started their own industrial band kind of vibe, and I’m so here for it.

Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, co robił Sebastian „Sushi” Biesler po opuszczeniu Eskimo Callboy w 2020 roku, to założył nowy, mroczniej brzmiący projekt – Ghøstkid. Trudno jest opisać słowami to jak pomysłowe, gotyckie, czasem lynchowskie (YØU & I), a czasem wręcz post-apokaliptyczne (SUPERNØVA) są ich teledyski. Jak i sama muzyka. Gdyby Marilyn Manson i jakiś emo raper mieli dzieciaka, który założył własny zespół industrialny, to brzmiałby on dokładnie tak, jak Ghøstkid.

The crowd, left red-hot after Oxymorrons, had just a perfect amount of time to rest before Ghøstkid conquered the stage with their badass set. “We are just a fucking warm-up” – no, no, no, you’re made for big things, guys. For real. The party we all had during their set was incredible. Their music is literally perfect for screaming, jumping, headbanging, dancing, and yet still has that dark-wave vibe to it that keeps you on your toes. No wonder they had so many fans present in the house!

Tłum, rozgrzany do czerwoności po Oxymorrons, miał idealną ilość na ostygniecie, zanim Ghøstkid podbił scenę swoim badass setem. „Jesteśmy tylko pieprzoną rozgrzewką” – nie, nie, nie, jesteście stworzeni do wielkich rzeczy, chłopaki. For real. Impreza, którą zafundowali nam swoim setem była niesamowita. Ich muzyka jest dosłownie idealna do krzyczenia, skakania, headbangingu, tańczenia, a jednocześnie ma w sobie ten dark-wave’owy klimat, który trzyma cię w lekkim napięciu i nie puszcza. Nic dziwnego, że tak wiele gardeł odkrzyknęło nieartykułowane dźwięki na pytanie, kto słyszał o nich wcześniej!



A word about their stage presence in terms of aesthetics, as their looks are simply amazing. Kept in the same style as their music videos, they create atmosphere that is truly distinctive and definitely memorable. Add some lights and stage props with their vampire teeth logo, and it feels kind of like entering an old, gothic castle, or an ex-factory, arranged for an industrial party. If you’ve ever been to some cool, goth clubs in Berlin, it’s similar. Loved it.

Jeszcze słowo o ich prezencji scenicznej pod względem estetycznym, bo ich wygląd naprawdę robi wrażenie. Utrzymany jest w tym samym stylu, co teledyski, dzięki czemu tworzą specyficzną atmosferę, która zdecydowanie zapada w pamięć. Dodajmy do tego światła i rekwizyty sceniczne z logo ich wampirzych zębów, a poczujemy się jak w gotyckim zamku, albo w starej fabryce zaaranżowanej na industrialną imprezę. Jeśli kiedykolwiek byłeś/aś w jakimś przyzwoitym, gotyckim klubie w Berlinie, to dokładnie taki vibe. Loved it.

What kind of shook me personally was when Sebastian said that “I don’t know how the situation in Poland is, but in Germany, people are not buying tickets at all at the moment,” followed by thanks to the crowd. I never would have guessed it looks like that if you asked me. Should Polish fans pay you visits more often?

Co było dla mnie zadziwiające, to kiedy Sebastian powiedział, że „nie wiem jak wygląda sytuacja w Polsce, ale w Niemczech ludzie w ogóle nie kupują biletów w tej chwili”, po czym podziękował tłumowi. Nigdy bym nie przypuszczał, gdybyście mnie zapytali, że tak to wygląda. Czy polscy fani powinni częściej składać tam wizyty?



But the most surprising moment of the whole night was probably when Stanislaw, the bassist, got the mic and started… talking in Polish. The audience was rendered speechless for quite a minute, but started applauding as soon as they regained that lost grasp of reality. To say we were all shocked is like saying nothing at all. Astounded is a better match. Even his unexpected ascension to the balcony area didn’t evoke such an immense commotion!

Ale najbardziej zaskakującym momentem całej nocy był chyba ten, kiedy Stanisław, basista, dostał mikrofon i zaczął… mówić po polsku. Publiczność zaniemówiła na minutę, ale zaczęła bić brawo, gdy tylko odzyskała utracone poczucie rzeczywistości. Powiedzieć, że wszyscy byliśmy w szoku, to jak nie powiedzieć nic. Zdumienie to lepsze określenie na to, co malowało sie na twarzach. Nawet jego niespodziewane wejście na balkon nie wywołało tak ogromnego poruszenia!


I can also confirm that Ghøstkid are a great company to hang out with after the shows. Talking, taking pics, drinking – they’re up for it all, and incredibly amusing while doing it!

Mogę również potwierdzić, że Ghøstkid są świetnym towarzystwem do spędzania czasu po koncertach. Rozmowy, zdjęcia, picie – są gotowi na wszystko, a przy tym niesamowicie zabawni!


Setlist(a):

  1. FØØL
  2. START A FIGHT
  3. CRØWN
  4. HOLLYWOOD SUICIDE
  5. YØU & I
  6. DRTY
  7. UGLY
  8. THIS IS NØT HØLLYWØØD
  9. SUPERNØVA

BAD OMENS

Needless to introduce this band to the majority of people following the scene’s events. If you haven’t heard of their third self-made (yes, they self-produced it, too) album, The Death of Peace of Mind yet, you’re missing out – big time. Their unique, hypnotizing way of interweaving a diverse array of influences in every aspect of music (and not only music) creation makes many heads explode with that sightly-surprised-immense-pleasure feeling.

Tych Panów nie trzeba przedstawiać większości osób śledzących wydarzenia na scenie muzycznej. Jeśli jeszcze nie słyszałeś/aś jeszcze o ich trzecim self-made (i self-produced) albumie The Death of Peace of Mind, to wiele cię omija. Ich unikalny, hipnotyzujący sposób przeplatania różnorodnych wpływów w każdym aspekcie tworzenia muzyki (i nie tylko muzyki) sprawia, że wiele głów eksploduje od przemożnej, lekko związanej z zaskoczeniem, sonicznej przyjemności.

All photos from the Bad Omens set are by the one and only, Mr. Bryan Kirks (I love this guy’s shots, they’re incredible!) // Wszystkie zdjęcia z setu Bad Omens są autorstwa Bryana Kirksa (Uwielbiam tego człowieka, jego foty są niesamowite!)


Although some may say it’s no longer „real metalcore”, the band’s aspirations are far more than just merely holding a place within one genre. One can argue that they’ve ascended above the labels, creating a genre of their own, that will influence the music for many, many years to come. You just can’t sleep on this band. Alongside Sleep Token, they’re the main chills and goosebumps providers out there right now, and that’s not changing anytime soon.

Choć niektórzy mogą powiedzieć, że to już nie jest „prawdziwy metalcore”, to aspiracje zespołu są znacznie większe niż tylko utrzymywanie się w ramach jednego gatunku. Można powiedzieć, że wznieśli się ponad podziały, tworząc własny gatunek, który będzie miał wpływ na muzykę przez wiele, wiele lat. Tego zespołu po prostu nie można przespać. Obok Sleep Token, są obecnie głównymi dostarczycielami ciarek i w najbliższym czasie nic nie zapowiada zmian.

To anyone who has even once wondered if they are half as good live as we can hear on their records – go see them in action. They’re way better live. But beware, there’s a high chance of having your mind blown. Heads may actually roll, too.

Dla każdego, kto choć raz zastanawiał się, czy na żywo są choć w połowie tak dobrzy jak na płytach – zobaczcie ich w akcji. Na żywo są o niebo lepsi. Ale uwaga, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaniecie mind-blown. Mogą pospadać głowy.


Naming it a “concert” would be a severe understatement, considering the perfectly well-thought use of every possible medium of expression available. Intermitting clips, lights, song arrangements, short speeches, even the little jumping jacks workout, everything was so on point, so fitting, so engaging! It was more like a fully prepared musical happening. Sounds like an oxymor(r)on (wink-wink), as “fully prepared” and “happening” are in somewhat of a clash, but it was really masterly prepared and involved the audience’s participation at the same time. If you have a better notion for describing it – let me know.

Nazwanie tego „koncertem” byłoby sporym niedopowiedzeniem, biorąc pod uwagę doskonale przemyślane wykorzystanie każdego możliwego środka wyrazu. Klipy między utworami, światła, aranżacje piosenek, krótkie przemówienia, nawet mały trening pajacykowy, wszystko było tak w punkt, tak dopasowane, tak wciągające! To był raczej w pełni przygotowany happening muzyczny. Brzmi jak oksymor(r)on (wink-wink), bo „w pełni przygotowany” i „happening” są w pewnym sensie przeciwieństwami, ale to było naprawdę mistrzowsko przygotowane i zarazem niesamowicie angażujące publikę. Jeśli macie lepsze pojęcie na opisanie tego – dajcie znać.

The audience’s screams, squeals, and growls could be heard from the very first footstep hitting the stage. With the venue’s concert capacity of 1500 people, it was crazy! And got even crazier with the passage of time. Imagine 1500 throats screaming the lyrics all the way through the set from the very first verse. Truly exhilarating. Literally insane. Undoubtedly the type of event I live for.

Krzyki, piski i wrzaski publiczności słychać było od pierwszego kroku postawionego na scenie. Przy pojemności koncertowej 1500 osób, to było czyste szaleństwo! A z biegiem czasu obłęd tylko nabierał rozpędu. Wyobraźcie sobie 1500 gardeł wykrzykujących teksty piosenek przez cały czas trwania setu od pierwszej zwrotki. Prawdziwa radość. Dosłownie szalone. Niewątpliwie jest to ten rodzaj eventu, dla którego żyję.


A wall of death during Nowhere To Go – achieved, and executed flawlessly. As was the mosh pit every time the audience felt like doing it. That happened about three to four times. Or more – I lost count as I was having way too much fun up on the balcony!

Ściana śmierci podczas Nowhere To Go – zrobiona i wykonana bezbłędnie. Podobnie jak mosh pit, za kazdym razem, kiedy tylko publiczność miała na to ochotę. Zdarzyło się to jakieś trzy, cztery razy. Albo więcej – straciłam rachubę, bo sama za dobrze się bawiłam na balkonie!


“Alright, Warsaw. It’s clear you know every single fucking song we’re gonna play. So that said, sing this last chorus loud as you can,” and oh my, we did. Singing Limits at the top of one’s lungs may turn out to be the most popular hobby in Poland. If you happen to have heard people screaming “If you’re throwing me to the lions, you should know I’m not scared of dying” on the 10th of February, now you know you’re not (that) crazy.

„No dobra, Warszawo. To jasne, że znacie każdą piosenkę, którą zagramy. Zaśpiewajcie ten ostatni refren tak głośno, jak tylko możecie” i ojej, zrobiliśmy to, jeszcze jak. Wrzeszczenie Limits wniebogłosy może okazać się najpopularniejszym hobby w Polsce. Jeśli zdarzyło ci się przypadkiem słyszeć ludzi krzyczących “If you’re throwing me to the lions, you should know I’m not scared of dying” 10 lutego, teraz wiesz, że nie jesteś (aż tak) szalony.


The moment Noah said: “Poland… You may be the loudest crowd in this whole fucking tour so far,” everyone went NUTS. As if we weren’t earlier! Never in my entire concert-attending career (and that includes some big names) have I heard a crowd screaming so consistently loudly.

W momencie, kiedy Noah powiedział: „Polsko… Możliwe, że jesteście najgłoszniejszą publiką w całej tej dotychczasowej trasie”, wszyscy dosłownie stracili głowy… Jakby ktoś jakąś jeszcze miał! Nigdy w całej swojej koncertowej karierze (a obejmuje to kilka dużych nazw/isk) nie słyszałam tłumu krzyczącego tak konsekwentnie głośno.


The whole set’s order and song choice was impeccable. Differentiating between the three albums and the atmosphere, we were served a vibrant palette of emotional states, like true queens and kings. Everyone was cheering, dancing (or moshing, if preferred), singing (or screaming), with occasional tears falling along. Out of all the people I asked after the show, every single one had a great time!

Kolejność i dobór utworów w całym secie był nienaganny. Różnicując trzy albumy i atmosferę, zaserwowano nam żywą paletę stanów emocjonalnych niczym królowym i królom. Każda obecna jednostka bawiła się, tańczyła (lub moshowała, wedle uznania), śpiewała (lub wrzeszczała), czasami nawet toczyły się łezki. Spośród wszystkich osób, które pytałem po koncercie, każda z nich świetnie się bawiła!

This whole thing was sublime, bordering on… Scratch that, it actually was a spiritual experience, judging from the looks on many, many faces present there (take a look at Bryan’s photos!). Something like being enchanted to forget about the existence of the world outside for slightly more than an hour. These guys create an atmosphere that’s more immersive than any VR game ever made. It’s almost alive on its own, if you know what I mean. Raw, authentic, intense, emotional. Would definitely do it again a million and one time. (To be honest I already did, a few days later. And will again, in another few. That’s how good this band is.)

Całość była wręcz wykwintna, granicząca z… Wróć, to właściwie było duchowe doświadczenie, wnosząc po widoku wielu, wielu obecnych twarzy (zerknijcie na foty Bryana!). Niczym bycie zaczarowanym by zapomnieć o istnieniu świata zewnętrznego na nieco ponad godzinę. Panowie tworzą atmosferę, która jest bardziej wciągająca niż jakakolwiek gra VR. Niczym żywe stworzenie samo w sobie, surowe, autentyczne, intensywne i emocjonalne. Zobaczyłabym ich ponownie jeszcze milion i jeden raz. (Właściwie zrobiłam to kilka dni później. I zrobię to ponownie, za kolejne kilka. Tak dobry jest ten zespół).


Setlist(a):

  1. CONCRETE JUNGLE
  2. ARTIFICIAL SUICIDE
  3. Nowhere To Go
  4. Glass Houses
  5. The Grey
  6. Never Know
  7. Mercy
  8. Who are you?
  9. Limits
  10. IDWT$
  11. What It Cost
  12. Like A Villain
  13. Just Pretend

Encore:

  1. THE DEATH OF PEACE OF MIND
  2. Dethrone
  3. What do you want from me?

SPECIAL THANKS SECTION:

To the bands – obviously! Thank you all for that unforgettable experience!

To Steven, for saving the day at the merch table, multiple times – you’re awesome!

To Bryan, for the mesmerizing shots and being so kind – you’re awesome, too!

To every audio engineer involved – thank you! First gig ever where I didn’t even need any plugs and my ears were perfectly sound 🙂 the next day!

To every other crew member for their hard work and for making this tour happen – thank you!

A very big thanks to Miles and Sam for giving me the opportunity to take part in and review the show!

Martyna

Links:

BAD OMENS:

https://badomensofficial.com/

https://www.facebook.com/badomensofficial

https://www.instagram.com/badomensofficial/

https://www.youtube.com/channel/UCre_5futd_kGkrSlL83n3pw

https://music.apple.com/us/artist/bad-omens/467610583

ISOLATED VOCALS FOR “THE DEATH OF PEACE OF MIND” PLAYLIST: https://www.youtube.com/playlist?list=PLH22-xSMERQqzUD6QP21D0VBenehtCcpD

 

GHØSTKID

https://www.ghost-kid.de/

https://www.facebook.com/ghostkidofficial

https://www.instagram.com/ghostkiddo/

https://www.youtube.com/channel/UCsp-_mUeq7S87lZXZe_kTWQ


OXYMORRONS

https://lnk.to/oxymorrons

https://www.oxymorrons.com/

https://www.instagram.com/oxymorrons/?hl=en

https://music.apple.com/pl/album/enemy-single/1660984037

https://www.youtube.com/@OxymorronsTV

https://www.facebook.com/Oxymorrons

 

BRYAN KIRKS

http://www.bryankirks.com/

https://linktr.ee/brybarian

https://www.instagram.com/brybarian/?hl=en

https://bryankirksprints.etsy.com/

 

STEVEN HENDRICKSON

https://www.instagram.com/stevenxtimothy/?hl=en

https://www.instagram.com/stevenxfilm/?hl=en

 

MATT DIERKES

https://www.instagram.com/mattxdierkes/?hl=en

https://twitter.com/mattxdierkes/

 

ME 🙂

https://www.instagram.com/xiiroe/

FEVER DREAM TOUR

PALAYE ROYALE + YONAKA + STARBENDERS

01/22/2023, WARSZAWA



Disclaimer:
 English version available below 🙂



Mój pierwszy raz w Warsaw Expo zaczął się kiepsko, ale późniejsze wydarzenia wynagrodziły mi początkowe niedogodności z nawiązką. Sama hala jest całkiem przyzwoita, z akceptowalną jakością dźwięku (byłam w kilku lepszych pod względem akustycznym, ale bywały też gorsze — Iron Maiden na Stadionie Narodowym to idealny przykład tego, gdzie nie powinno się robić koncertów). Inżynierowie akustycy zdołali jednak wykorzystać możliwości obiektu i zrobili to doskonale.


Starbenders

Alt-glam rockowy kwartet z Atlanty w stanie Georgia, założony w 2013 roku przez wokalistkę/gitarzystkę Kimi Shelter i basistę Aarona Lecesne, z późniejszym dołączeniem Emily Moon na perkusji i Krissa Tokaji na gitarze.

Występ niestety przegapiłam stojąc w gigantycznej kolejce do szatni. Około godzinne oczekiwanie na pewno nie pomogło ludziom wczuć się w klimat, zwłaszcza tym, którzy przyjechali z daleka, aby zobaczyć zespoły. Nie mam pojęcia, czy coś się stało, ale szczerze mówiąc, wyglądało to na problem logistyczny. Szkoda.

Z tego, co udało mi się usłyszeć z lobby, Starbenders dali niesamowity koncert, ludzie wiwatowali, krzyczeli i klaskali. Wielkie brawa za wyjście na spotkanie z fanami po występie Palaye Royale. Przed rozmowami i zdjęciami z fanami nie powstrzymał ich nawet nakaz opuszczenia głównej hali przez panów z ochrony. Swoją drogą, bardzo smutnych panów z ochrony.

Wszystkie zdjęcia mojego autorstwa


YONAKA

Angielski zespół rockowy z Brighton, powstały w 2014 roku, w składzie: Theresa Jarvis – wokalu, George Edwards – gitara, Alex Crosby – bas i klawisze oraz Robert Mason – perkusja. Obecnie w trasie z Jayem Cobainem na perkusji. Współpracowali z Bring Me The Horizon na płycie “Music to Listen To…” znajdując się w utworze “Tapes”. 

Theresa jest nieprawdopodobnie dobra na żywo — jej głos jest po przeszywający niczym świeżo naostrzona katana i płynie prosto z trzewi. Brzmi jak prawdziwa gwiazda punk rocka, a wygląda jak współczesna Nancy Spungen z prostymi włosami. 

Zwróciłam szczególną uwagę na brzmienie perkusji, z wszystkimi subtelnymi akcentami i groovami w szybkim tempie, idealnie towarzyszącymi gitarom. Na pierwszy plan wysuwa się jednak nadal wokal. Gitary to czasem taki klasyczny rockowy zagryw, a innym razem wielka ściana sonicznego angstu. Piękna harmonia bez przesadzania, co pozwala usłyszeć wszystko wyraźnie, nie mając poczucia, że czegoś brakuje.


Setlista:

  1. Ordinary
  2. Greedy
  3. Punch Bag
  4. Call Me a Saint
  5. Panic 
  6. Clique
  7. “Here’s another new song” – I Want More
  8. F.W.T.B.
  9. Rockstar
  10. Seize the Power


Tłum śpiewał przez cały set, nie licząc przedpremierowego utworu “Panic”, który ukaże się 3 lutego. Theresa zadedykowała ten utwór “każdemu, kto przeżywa trudny czas, aby wiedział, że będzie lepiej”, wywołując tym samym entuzjastyczną reakcję fanów. Ilość podekscytowanych o-mój-bożów, Jezus-Mariów i tego typu rzeczy w tłumie była naprawdę urocza, zupełnie jakby ludzie nie spodziewali się, że zespół jest aż tak dobry. Cóż, zdecydowanie są.

Bawiliśmy się w żaboskoczki


Sposób, w jaki mieszają wpływy rapu z klasycznym brytyjskim rockiem i wpływami sceny punkowej oraz nowoczesnym aspektem jest powalający, przez co brzmią jak nowa muzyka z alt-radia, ale z takim charakterem i świetnymi tekstami, że po prostu szczęka opada. Przerwalibyście zakupy, żeby potańczyć, a może nawet pomoshować, na środku alejki w supermarkecie. Idźcie ich posłuchać!


PALAYE ROYALE

Zespół założony w 2008 roku jako Kropp Circle (nazwę zmienili w 2011 roku), w skład którego wchodzą trzej bracia: Remington Leith (wokal), Sebastian Danzig (gitara, klawisze) i Emerson Barrett (perkusja, fortepian). Obecnie w trasie promującej ich czwarty studyjny album “Fever Dream”, który ukazał się 28 października 2022 roku, z Loganem Baudéanem na basie i Andrew Berkeleyem Martinem na gitarze. 


Setlista:

  1. Intro
  2. Nightmares
  3. No Love In LA
  4. You’ll Be Fine
  5. Broken
  6. Fucking With My Head
  7. King of the Damned
  8. Paranoid
  9. Oblivion
  10. Line It Up
  11. Punching Bag
  12. Mr. Doctor Man
  13. Off With the Head

Encore:

  1. Lonely
  2. Fever Dream




Intro sprawiło, że poczułam się, jak gdybym została wchłonięta przez senny, gotycki horror w stylu Draculi czy Rodziny Addamsów. Fragment “Is everybody in” stanowi wyraźne nawiązanie do “Celebration of the Lizard” The Doors, co bardzo sobie cenię. Ekscytacja tłumu widocznie narastała z każdą mijającą sekundą, by osiągnąć apogeum w momencie wkroczenia zespołu na scenę.

Aranżacja “Nightmares” na żywo uczyniła kompozycję o 1000% lepszą, choć wersja studyjna sama w sobie jest znakomita. Tłum śpiewał przez cały utwór, nie omijając ani kawałka, z niesamowitą energią.

Zrobiłam wam gifa


“No Love in LA” to ta sama historia, w tym momencie zaczęłam myśleć, że na żywo są jeszcze lepsi niż studyjnie. Było to odczucie czysto dźwiękowe, może surowość brzmienia na żywo bardziej im pasuje. Krzyki Remingtona sprawiają, że tłumy odwzajemniają każdy krzyk radością, przerywając swoje śpiewy.

“You’ll be fine” sprawiło, że tance, hulanki i swawole publiki nasiliły się jeszcze bardziej niż wcześniej.

I jeszcze jednego. Pan od światła tez tańczył!


Następnie odbyła się mowa uznania dla zespołów supportujących, Starbenders i YONAKA, połączona z sesją klaskania. Przy “Broken” tłum wyśpiewywał swoje serca, niektórzy płakali, wszyscy klaskali, ogromna energia krążąca po hali wyraźnie napędzała wszystkich jeszcze bardziej. To było prawdziwie rozdzierające, katartyczne doświadczenie.

Kilka pochwał otrzymanych od zespołu spowodowało dalszy wzrost nakręcenia publiki (słusznie) przed rozpoczęciem “Fucking With My Head”. Tym razem publiczność pozwoliła Remingtonowi śpiewać wersy, łącząc się ze swoją niesamowitą energią w refrenach, wykrzykując całe powietrze z płuc, skacząc przy tym niczym kauczukowe piłki. Pojawiła się prośba o otwarcie mosh pitu. Tłum grzecznie i z radością polecenie wykonał — naprawdę stracili “swoje fu*king minds”, tworząc coś pomiędzy ścianą śmierci a circle pit. 

Przy “King of the Damned” pojawiła się wyraźna potrzeba regeneracji tłumu, ale i tak dali z siebie wszystko, tańcząc i śpiewając refreny.

Utwór “Oblivion”, z samym wokalem Remingtona i Emersonem na fortepianie, dokonał znaczącej zmiany w atmosferze, sprawiając, że powietrze przepełnione było nostalgią, tęsknotą i czystą magią. Latarki poszły w ruch, tłum śpiewał cicho, aby móc tym razem wyraźnie słyszeć głos Remingtona. Wraz z płynącymi łzami i ciałami kołyszącymi się na boki w rytm muzyki, cała hala koncertowa stała się na te kilka krótkich minut naprawdę zaczarowanym miejscem.

“Line It Up” dało kolejną szansę na odpoczynek, ale tłum i tak się zaangażował, energicznie machając rękami do rytmu. Bycie stosunkowo nowym utworem nie przeszkadzało fanom w śpiewaniu, wszyscy znali już tekst na pamięć, kończąc niektóre wersy Remingtona. 

“Punching Bag” dostarczyło kolejnej świetnej okazji do zrujnowania gardeł, co też tłum uczynił z czystą radością emanującą z ich twarzy. Sebastian rzucił w tłum kilka butelek, co spowodowało, że uśmiechy jeszcze bardziej się poszerzyły.

Przy lekko psychodelicznym “Mr. Doctor Man”, tłum najpierw wszedł w taneczny trans, pozwalając nieco odpocząć swoim fałdom głosowym. Trwało to aż do pierwszego refrenu. Potem stało się jasne, że szykują się do jeszcze głośniejszego krzyku i stworzenia kolejnego pitu. Nieskończone pokłady energii! To właśnie wtedy nastąpił IŚCIE IKONICZNY MOMENT, kiedy to Emerson zdecydował się zostawić swój zestaw perkusyjny i dołączyć do moshujących fanów. Legenda głosi, że nadal gdzieś tam jest. Buck Langston, ich (niesamowicie utalentowany) technik perkusyjny, zastąpił go na resztę utowru. Czy muszę mówić więcej? Idźcie sprawdzić ich instagram (lub mój twitter dla perspektywy fana 🙂 ), jeśli chcecie zobaczyć ten osobliwie fenomenalny moment z bliska. Historia została stworzona tej nocy. 


Po krótkim przedstawieniu muzykow towarzyszacych Palaye Royale w trasie i chwili uznania dla nich, rozpoczęło się “Off With the Head”. Tłum w pełnym trybie imprezowym po porywającym doświadczeniu ufundowanym przez Emersona. Konfetti wszędzie, światła przebijają się przez nie, podczas gdy fragment “They say we all, they say we all fall down. Why don’t they know by now — we won’t go down!” jest śpiewany przez las falujących rytmicznie rąk… Piękne.


– ENCORE –

“Lonely” i “Fever Dream”, śpiewane głównie przez tłumy, były kolejnymi atrakcjami wieczoru. Ręce w powietrzu, głowy w chmurach, skakanie, tańczenie, mosh, śpiewanie razem… Niekończąca się radość. Gdzieś w międzyczasie Remington zgubił koszulkę — wiem, że dla damskiej (i niekiedy męskiej) części publiki może to być istotna informacja 😉


Uwagi dodatkowe:
 Fani! Moda! Niesamowitość ich uśmiechów i energii! Dzieci! Interakcje z tłumem! Kwiaty rzucane fanom przez Emersona przy dźwiękach “When The Music’s Over” The Doors po koncercie! Było mi smutno, że nikogo tam nie było, albo – co gorsza – nie był świadomy tego, co się działo.


Wnioski:
 Idźcie zobaczyć Palaye Royale na żywo ASAP, jeśli jeszcze tego nie doświadczyliście. Atmosfera, którą tworzą (razem z fanami, niech wybrzmi) jest czymś niebywale przyjemnym. Nie tylko brzmią lepiej na żywo, ale mają też energię, ruchy i wygląd prawdziwych gwiazd rocka, a jednocześnie pozostają niezmiernie wdzięczni wobec swoich fanów. Chyba nigdy nie słyszałam tylu podziękowań na koncercie. Chcesz mieć naprawdę niesamowite doświadczenie koncertowe, dające szansę na odczucie całej gamy emocji? Idź zobaczyć Palaye Royale. Dziękuję. *mic stand throw*




Martyna


(Linki pod wersją angielską)

  



FEVER DREAM TOUR

PALAYE ROYALE + YONAKA + STARBENDERS

January 22, 2023, WARSAW




My first time at Warsaw Expo started poorly, but the following events made up for the initial inconveniences big time. 
The venue itself is pretty decent, with acceptable sound quality (I’ve been to some better ones acoustics-wise, but there were worse as well – Iron Maiden in the National Stadium being a perfect example of where not to do concerts). The sound engineers managed to get the best of the venue’s capacity, and did it perfectly well.


Starbenders

Alt-glam rock quartet from Atlanta, Georgia, formed in 2013 by lead singer/guitarist Kimi Shelter and bassist Aaron Lecesne, with the later addition of Emily Moon on drums and Kriss Tokaji on guitar.

I missed the show standing in a gargantuan queue to the cloakroom, unfortunately. The waiting time of approximately an hour definitely didn’t help people get in the mood, especially those who had traveled from afar to see the bands. I have no idea if anything happened, but to be honest, it looked like a logistics issue.

From what I could gather from the lobby, Starbenders gave an awesome show with people cheering, screaming, and clapping along. Big ups for getting out to meet the fans after Palaye Royale’s show – they stayed even after the security guards had told people to leave the main hall, talking and taking pictures. 

All photos by me.


YONAKA

English rock band from Brighton, formed in 2014, with Theresa Jarvis on vocals, George Edwards on guitar, Alex Crosby on bass and keys, and Robert Mason on drums. Currently touring with Jay Cobain on drums. They collaborated with Bring Me The Horizon on “Music to Listen To…” being featured on the song “Tapes”. 

Theresa is so good live – her voice is just piercing like a freshly sharpened katana sword and coming at you straight from her belt. She sounds like a true punk rock star and looks like modern Nancy Spungen with straight hair. 

I’ve noticed especially how great Jay’s drumming sounded, with all those subtle touches and up-tempo grooves, perfectly accompanying the guitars. The main focus is on the vocals, still. Guitars are sometimes like that classic rock type, and other times a big wall of sonic angst. There’s a certain feeling of harmony, nothing’s overdone, letting you hear everything clearly without a feeling something is missing.

 

Setlist:

  1. Ordinary
  2. Greedy
  3. Punch Bag
  4. Call Me a Saint
  5. Panic 
  6. Clique
  7. “Here’s another new song” – I Want More
  8. F.W.T.B.
  9. Rockstar
  10. Seize the Power


The crowd sang along over the whole set, excluding the pre-premiere of “Panic”, which comes out on February 3rd. 
Theresa dedicated the song “to anyone who’s having a hard time so that they know it gets better,” evoking an enthusiastic reaction from the fans. The number of excited oh-my-gods, Jesus-Marias, and stuff like this all around the crowd was really cute, as if the people didn’t expect the band to be THAT good. Well, they definitely are.

Frog-jumping moment


The way they mix some rap influences with some classic British rock and punk scene influences plus the modern aspect are smashing, making them sound like the new alt-radio music, but with so much character and great lyrics, it’s just jaw-dropping. 
You’d stop shopping to dance and mosh in the middle of a supermarket alley. Go give them a listen!

 

PALAYE ROYALE

A band established in 2008 as Kropp Circle (they’ve changed the name in 2011) by three brothers: Remington Leith (vocals), Sebastian Danzig (guitar, keyboards), and Emerson Barrett (drums, piano). Currently on tour with Logan Baudéan on bass and Andrew Berkeley Martin on guitar promoting their fourth studio album, “Fever Dream”, which came out on October 28th, 2022. 


Setlist:

  1. Intro
  2. Nightmares
  3. No Love In L.A
  4. You’ll be fine
  5. Broken
  6. Fucking With My Head
  7. King of the Damned
  8. Paranoid
  9. Oblivion
  10. Line It Up
  11. Punching Bag
  12. Mr. Doctor Man
  13. Off With the Head

Encore:

  1. Lonely
  2. Fever Dream


The Intro made me feel like being sucked into a dreamlike goth horror story like Dracula or Addams Family. The “Is everybody in” excerpt makes a clear reference to The Doors’ “Celebration of the Lizard”, which I appreciate very much. The crowd’s anticipation was visibly surging with every passing second, to reach its peak when the band entered the stage.

The “Nightmares” live arrangement made it 1000% better, although the studio version is excellent itself. The crowd sang along the whole song, not missing a bit, with incredible energy.

 I’ve made a gif for you


“No Love In LA” was just the same story. At this point I started to think that they are even better live. 
It was a purely sound-related feeling, maybe the rawness of live performances suits them better. Remington’s screams made the crowds reciprocate each scream with joy, intermitting their sing-alongs.

With “You’ll be fine”, everybody danced, sang, and squealed even more than before.

 And another one. Mr. Lightman was dancing, too!


Then, we had an appreciation speech for the supporting bands, Starbenders and YONAKA, followed by a clapping session. With “Broken”, the crowd sang their hearts out, some cried, and everybody put their hands together to the rhythm, immense energy circulating the venue visibly fueling everyone. A truly gut-wrenching, cathartic experience.

Some praises received from the band made the crowd even more energized, and rightfully so, before “Fucking With My Head”. This time, the public let Remington sing the verses, joining with their incredible energy on the choruses, screaming all the air from their lungs out while jumping off the ground like rubber balls. There was a request made to open the pit, and the crowd delivered – they’ve really lost “their fu*king minds”, creating something in between a wall of death and a circle pit. 

By the “King of the Damned”, the crowd’s need to regenerate hit, but they’ve still given their all, dancing and singing the choruses.

“Oblivion”, with just Remington’s vocals and Emerson on the piano, made a major shift in the atmosphere, making the air overflow with nostalgia, longing, and pure magic. Flashlights went into use, the crowd singing quietly, so they can still hear Remington’s voice clearly this time. Together with some tears flowing, and bodies swinging side-to-side, the whole venue became an enchanted place for those few short minutes.

“Line It Up” provided another chance to rest a bit, but the crowd engaged anyway, waving their hands to the rhythm vigorously. Being a relatively new song didn’t interfere with the fans’ singing, they all knew the lyrics by heart already, ending some of Remington’s lines. 

“Punching Bag” was a great opportunity for the crowd to really ruin their throats, and they did so with pure joy beaming off their faces. Some bottles were thrown into the crowd by Sebastian, causing the smiles to broaden even further.

With the slightly psychedelic quality of “Mr. Doctor Man”, the crowd went into dancing trance mode first, letting their vocal folds rest a bit. This lasted up to the first chorus. Then, it became obvious they were just preparing to scream even louder and create another pit. Infinite amounts of energy! It was right then when the MOST ICONIC LIVE MOMENT EVER HAPPENED, with Emerson deciding to leave his drum kit behind and joining the fans in the pit. The legend has it he’s still in there somewhere. Buck Langston, their (astonishingly talented) drum tech, replaced him for the rest of the song. Do I need to say more? Go check their instagram (or my twitter for a fan perspective🙂) if you want to see this peculiarly incredible moment from up close. History has been made that night. 


After a short touring members’ introduction and a moment of appreciation, “Off With the Head” started, the crowd now in full party mode after the exhilarating experience Emerson provided. 
Confetti thrown all over the place, lights piercing through them while the “They say we all, they say we all fall down. Why don’t they know by now – we won’t go down!” part being sung and the crowds waving… Beautiful.


– ENCORE –

“Lonely” and “Fever Dream”, sung mainly by the crowds, were other highlights of the night. Hands in the air, heads in the clouds, jumping, dancing, circle-pitting, singing along… Endless joy. Around that time, Remington’s lost his top, which I know might be important info for the ladies (and some of the gentlemen) 😉


Side notes:
 The fans! 
fashion! The awesomeness of their smiles and energy! The kids! The crowd interactions! The flowers being thrown at fans by Emerson to the sound of The Doors’ “When The Music’s Over” after the show! I was sad for anybody not being there, or even worse, not being aware of what has been happening.

 

Conclusion: Go see Palaye Royale live asap if you haven’t yet. The atmosphere they create (together with the fans, this needs to be said) is something astoundingly pleasurable. Not only do they sound better live, but they’ve also got the energy, the moves, and the looks, while still staying so gracefully grateful to their fans. I think I’ve never heard so many thank-yous at a concert. Want a truly mind-blowing live experience, providing you a chance to feel the whole range of emotions? Go see Palaye Royale. Thank you! *mic stand throw*

 

 

Martyna

 

 

Links/Links:

 

Starbenders website: https://www.starbenders.com/

 

YONAKA website: http://www.weareyonaka.com/

 

Palaye Royale website: https://www.palayeroyale.com/

 

 

Starbenders Spotify: https://open.spotify.com/user/starbendersinfo

 

YONAKA Spotify: https://open.spotify.com/artist/3Wcyta3gkOdQ4TfY0WyZpu

 

Palaye Royale Spotify: https://open.spotify.com/artist/0hAd6zwEgt9ILuMDY1prcI

 

 

Starbenders YT: https://www.youtube.com/starbenders

 

YONAKA YT: https://www.youtube.com/channel/UCzBddYqg5UYiz3U6EhwDCEA

 

Palaye Royale YT: https://www.youtube.com/channel/UCmtnvb5ParBm8yTuNROr6XQ

 

 

Starbenders FB: https://www.facebook.com/starbenders

 

YONAKA FB: https://www.facebook.com/weareYONAKA

 

Palaye Royale FB: https://www.facebook.com/PalayeRoyale

 

 

Starbenders IG: https://www.instagram.com/starbenders/

 

YONAKA IG: https://www.instagram.com/weareyonaka/

 

Palaye Royale IG: https://www.instagram.com/palayeroyale/

 

 

Starbenders Twitter: https://twitter.com/starbenders

 

YONAKA Twitter: https://twitter.com/weareyonaka

 

Palaye Royale Twitter: https://twitter.com/PalayeRoyale