INDIVIDUAL 

Choć zespół Individual został założony ponad 25 lat temu, jego dorobek artystyczny zbyt imponujący nie jest, mimo tego że w swojej historii bez wątpienia wiele przeszedł. Zmiany stylistyczne, przetasowania w składzie (głównie na stanowisku wokalisty), przerwy w działalności… ale także i koncerty. Można więc przypuszczać, że doświadczenie mają muzycy raczej niemałe. Pierwszy raz swoich sił w studiu zespół spróbował w roku 2007, rejestrując demo w Berlinie, a w tym roku przygotował kolejną demówkę. I o tej właśnie nowej demówce miałem okazję napisać kilka słów.

Demo tytułu nie ma – po prostu nosi ono nazwę zespołu. Zawarto w nim sześć utworów oraz długie jak na ogólnie przyjęte standardy intro. Wszystko utrzymane w core’owych klimatach, lecz tych bardziej „staromodnych” – dominuje klasyczny hardcore połączony z thrashem. Każdy z utworów to w zasadzie szybki, mocny strzał, bez niepotrzebnego kombinowania. Tu nie jest potrzebna żadna głębsza filozofia, w teorii wystarczy tylko dokładać do pieca. Widocznie sam zespół również doszedł do takiego wniosku, gdyż jego muzyczne początki były inne.

Choć dźwięki do lekkich nie należą, gdzieś tam w to demo wkradła się pewna zachowawczość. Większych szaleństw się tu nie uświadczy, gatunek nie jest eksploatowany do granic możliwości. Najpewniej wpływ ma na to także fakt, że całość w istocie także brzmi jak demówka – czyli bardzo surowo, momentami wręcz nieco prymitywnie, budzi skojarzenia z warunkami domowymi. Ma to swój urok, nadaje autentyczności, niemniej od takiej muzyki oczekiwałbym konkretniejszego uderzenia. Na drugą szalę przechyla całość wokal, mający w sobie nieco tego szaleństwa i gniewu, czyli elementów skądinąd istotnych, choć taka jego forma trafia do mnie raczej wybiórczo.

Intro to nic innego, jak powtarzany riff z utworu „Pomiędzy dniem i nocą„, któremu towarzyszą słowa powtarzane niczym mantra, za każdym razem z coraz większą agresją i obłąkaniem (a w międzyczasie pojawia się także wielogłos):

Rozkładające się ciało twojego największego wroga ma zawsze najprzyjemniejszą woń„.

Przekaz dosadny, i jednocześnie podpowiada, jakich tematyk możemy się mniej więcej spodziewać. Pasuje jak ulał. I wszystko byłoby jak najbardziej w porządku, gdyby nie rozciągnięcie tego do prawie trzech minut. W efekcie intro zamiast budować napięcie, zwyczajnie męczy, więc po paru razach kolejne odsłuchy zaczynałem już od pierwszego utworu właściwego, czyli „Pokłosia„. Gdyby solidnie skrócić wprowadzenie do EPki, efekt końcowy mógłby być (i zapewne byłby) znacznie lepszy.

Cała reszta to klasyczna w swej postaci miarowa młócka, raz szybka i energiczna, raz skłaniająca się ku tempom raczej średnim, pozbawiona solówek oraz innych elementów „dekoracyjnych”. Dewizą jest prostota, a wszystko co niepotrzebne można spokojnie odłożyć na bok. I taka forma z reguły jak najbardziej się sprawdza. Przyznaję, że w przypadku twórczości Individual również nie widziałbym sensu w urozmaicaniu na siłę. Z drugiej strony brakowało mi tu czegoś, co przykułoby moją uwagę na dłużej, do czego wracałbym chętniej i w prywatnym, wolnym czasie. Poziom całego dema jest równy (nie uwzględniam intra), nie ma gwałtownych spadków, ale brakło też skoków. W tym przypadku równa linia przekładała się w pewnym stopniu na znudzenie, które raz na jakiś czas nieśmiało się u mnie pojawiało.

Doceniam za to polskie teksty. Anglojęzyczny utwór jest tylko jeden („Death”), i to właśnie on może pełnić rolę takiego niewielkiego urozmaicenia. Tematyka to oczywiście nic nowego: przedstawienie w ogólnym skrócie świata jako miejsca pełnego okropieństw, obrzydliwości, zakłamania oraz chorych umysłów. W tym miejscu mogę wspomnieć o „Walce o tożsamość„, która lirycznie chyba najbardziej pasuje do nazwy zespołu. Przekaz jest prosty: pokaż siebie i uważaj na największych wrogów: ludzi. Żaden nie jest twoim sojusznikiem, tak samo jak ty nie jesteś i nie byłeś częścią tego świata.

https://youtu.be/s4sWMxrCjzM

Cóż – ja z kolei raczej nie jestem częścią świata stworzonego przez Individual. Nie wątpię że w określonym środowisku demo znajdzie swoich odbiorców i ich usatysfakcjonuje. Ja niestety się do nich nie zaliczam. Materiał ma brudny, garażowy klimat utrzymany w barwach wyłącznie czarno-białych, i to akurat mi się podoba. W jednej chwili wsłucham się w słowa, a w jeszcze innej skoncentruję się na solidnym riffie („Kłamca„), ale to jeszcze za mało bym zatrzymał się przy tym wydawnictwie na dłużej. No i jeszcze to intro… To w zasadzie jedyna rzecz, której na dobre bym się pozbył, ewentualnie zostawił w znacznie okrojonej formie. A reszta? Reszta po prostu mnie za serce nie chwyciła. A spodziewałem się tego, że mi to serce bezlitośnie wyrwie.

Barlinecki Meloman

https://www.facebook.com/individual.thrashcore